Wejście na Wdę w kierunku Świecia. Wejście na Wdę w kierunku Świecia. Video. Home. Live. Reels. Shows. Explore
Przez nasz region przebiegał niegdyś ważny szlak handlowy z Berlina do Królewca. Kanałem Bydgoskim, Brdą i Wisłą sunęły barka za barką, roiło się od statków wycieczkowych. Dziś to odległa przeszłość. Zapomniana bezpowrotnie? Przez nasz region przebiegał niegdyś ważny szlak handlowy z Berlina do Królewca. Kanałem Bydgoskim, Brdą i Wisłą sunęły barka za barką, roiło się od statków wycieczkowych. Dziś to odległa przeszłość. Zapomniana bezpowrotnie? Wisła, Brda, Wda, Drwęca. Rzeki i kanały, jak choćby Bydgoski, w Kujawsko-Pomorskiem, podobnie jak w całej Polsce, są puste. Wieloletnie zaniedbania doprowadziły do całkowitego upadku ruchu towarowego i pasażerskiego. Wystarczy jednak przekroczyć naszą zachodnią granicę, by zobaczyć zupełnie inny „wodny świat”. W nadrzecznych miasteczkach powstają przystanie i mariny, przemysł szkutniczy przeżywa hossę, bo coraz więcej ludzi oprócz samochodu pragnie mieć własny jacht. Niemal wszędzie można wynająć stateczek do „powłóczenia się” po wodnych szlakach. Luksusowe wycieczkowce zabierają tłumy chętnych na wczasy na Polsce turystyka wodna jest w powijakach. Pojedyncze rejsy organizowane przez lokalne samorządy, jak niedawny z Berlina przez Bydgoszcz do Kaliningradu, wiosny nie czynią. Może uda się to zmienić Ryszardowi Należytemu, prezesowi niedawno powstałego stowarzyszenia „Europejskie Szlaki Wodne”?Należyty pływa już ponad 40 lat. Jachtem po morzach i kajakiem po rzekach. Z żeglarstwem zetknął się jeszcze przy okazji budowy pierwszego „Eurosa” w bydgoskich Zakładach Naprawczych Taboru Kolejowego w latach 60. W PRL-u prowadził też spływy dla tzw. junaków z OHP, potem już działał na własną rękę. Był, redaktorem naczelnym kolejno dwóch pism „Wodny Świat” i „Wodomaniak”.Pasja podróżowania po rzekach i kanałach nie opuściła go do zbawienie?- Ktoś mi podpowiedział: teraz możesz założyć stworzyszenie i wystąpić o dotacje unijne - wspomina Należyty. - Uchwyciłem się tej myśli. To musi być trendy. W samym Berlinie w centrum miasta jest chyba ze 30 wodnych parkingów, gdzie można przycumować, wyjść i pozwiedzać. Jachtów w tym mieście jest zarejestrowanych 130 tys. Podobnie jest we Francji i Holandii, tam też wody śródlądowe tętnią życiem, zainteresowanych pływaniem i żeglowaniem jest mnóstwo, często słyszałem, że chcieliby zwiedzać Polskę. Do wspólnego działania przekonał znajomych sprzed lat, podobnych jemu pasjonatów. W 2007 r. stowarzyszenie zostało zarejestrowane. Ponawiązywał liczne umowy partnerskie, z różnego typu organizacjami, z lokalnymi samorządami. Nauczył się pisać wnioski o unijne dotacje. Pisał, pisał, pisał. Teraz czeka na rezultaty, pełen Z Europejskiego Funduszu Społecznego powinniśmy otrzymać środki na rehabilitację i wyrównywanie szans dla osób niepełnosprawnych i po 50. roku życia poprzez rejsy, szkolenia dla pilotów, dla informatorów turystycznych, dla przewodników po europejskich szlakach wodnych - mówi Należyty. - Tego typu działania UE finansuje stu procentach, bo są one Ryszard Należyty nie czeka bezczynnie. Jednym z partnerów pozyskanych przez stowarzyszenie „Europejskie Szlaki Wodne” jest niemiecka firma Baser Gmbh, producent dużych konstrukcji. Niejako przy okazji zajmuje się też budową małych jachtów. Ostatnio ukończył zupełnie nowy model „Baser 1000” przeznaczony dla osób niepełnosprawnych. To 11-metrowy jacht motorowy z 3 kabinami, sanitariatami, kuchnią, salonikiem, elektroniką niezbędną do nawigacji. Zła polska sława- Udało nam się z Niemcami porozumieć - cieszy się Jarosław Janczewski, działacz stowarzyszenia. - Wyczarterowali nam ten jacht na pięć lat. Ich interes? Reklama dla producenta. Niemcy spieszą się, bo coraz więcej firm z kraju naszych zachodnich sasiadów przymierza się, by zainwestować w polskie szlaki wodne. Najbardziej im zależy na szlaku od granicy do Wisły i dalej do Zalewu Wiślanego. Na razie jednak boją się ruszyć w nieznane, bo sława polskich złodziei samochodów działała i tutaj. Większość nadal twierdzi: nie popłynę do Polski jachtem, bo mi go tam kwietnia Należyty i Janczewski odbiorą statek w Fürstenwalde. Dwa dni później „Baser 1000” wyruszy w swój pierwszy rejs. Do końca sierpnia będzie pływał od Niemiec aż do Mierzei Wiślanej. Przez Bydgoszcz, dwukrotnie przez Toruń i Włocławek, także Chełmno i a nie inny program kursów na lato związany jest z udziałem jachtu w XXX jubileuszowym rejsie żeglarskim WP i PTTK „Wisła 2008”. Będą to rejsy odpłatne, żeby stateczek się utrzymał, otwarte dla wszystkich, ale pierwszeństwo przewiduje się dla członków stowarzyszenia, przyjaciół, partnerów, sponsorów. Powrót do Bydgoszczy przewidywany jest na koniec sierpnia. Działacze „Europejskich Szlaków Wodnych” liczą, że we wrześniu będą już mogli realizować program unijny i wówczas jacht ruszy z beneficjantami programów na Zachód. Wybrali trasę przez Niemcy i Francję do Marsylii, tam spędzą zimę, a na wiosnę ruszą Dunajem do Morza 10 dni będzie wymieniać się grupa szkolonych jednorazowo 7 osób. Na 10-osobowowym jachcie będą jeszcze instruktor, kapitan i członek załogi. Uczestnicy szkolenia, pochodzący z całego naszego województwa, będą podróżować całkowicie bezpłatnie, łącznie z A jak się nie uda „załapać” na unijne pieniądze? - Należyty długo się nie zastanawia. - Robimy grafik rejsów, płyniemy na Zachód i sprzedajemy miejsca. Wbrew pozorom 1500 złotych za 10 dni to nie jest dużo. Nawet docierają do nas takie sygnały, że są zakłady gotowe opłacać rejsy z funduszu socjalnego, bo to nowa atrakcja, coś innego niż typowe na tak, więksi ostrożniNiezależnie od tego, czy stowarzyszeniu się uda, widać już w Polsce pierwsze oznaki zainteresowania turystyką wodną. Małe miasta próbują inwestować w żeglugę, widząc w niej szanse na promocję. Większe są na razie bardziej oporne. - Jako pierwsze miasto w naszym regionie marinę wybuduje Nakło - zauważa Ryszard Należyty. - Burmistrz Świecia zainteresowany jest takim obiektem przy ujściu Wdy. Plany przewidują ich budowę na Wiśle w Grudziądzu, Gniewie, Białej Górze, Malborku, Elblągu i na Zalewie Wiślanym. W stronę zachodnią - w Ujściu, Czarnkowie, Gorzowie, Kostrzyniu i Bydgoszcz? Miasto, które wyrosło dzięki szlakowi wodnemu, miasto z ogromnymi tradycjami, z unikalnym starym kanałem, o którego powrocie do życia mówi się od lat?- Rozmawiamy z Urzędem Miasta o budowie mariny z prawdziwego zdarzenia w Fordonie blisko mostu na Wiśle - mówi Należyty. - Jeśli doszłoby to do skutku, zbudowaliby ją Niemcy, bo koszt jest ogromny. To powinna być euromarina z miejscem na 50 jachtów i pełną infrastrukturą, polem namiotowym, prądem, bieżąca wodą, prysznicami, sanitariatami, miejscem do zrzutu odpadów, pralnią z suszarnią itp. Wszystko, oczywiście, pod stałym, ścisłym dozorem. Jeśli się nie uda, w grę wchodzi teren Ligi Obrony Kraju przy Wyszogrodzkiej - tam moglibyśmy już inwestować od wiosny. Chcemy mieć jedną marinę na Wiśle, jedną w Brdyujściu, na Okolu już jest w budowie. I koniecznie kilka przystani w centrum miasta. W Bydgoszczy, Toruniu, Grudziądzu... Warto trzymać się lewego brzegu. Tuż za jeziorem znajduje się Elektrownia Czarnowodzianka, przy której musimy przenieść kajak na odległość około 20 metrów. Wpływamy do Świecia, mijamy wiele zabudowań. W samym centrum czeka nas kolejna przenoska przy młynie. Przed wpłynięciem do Wisły mijamy ruiny zamku krzyżackiego. Kaszuby, kraina pełna nie tylko jezior ale i rzek, są wymarzonym miejscem do spływów kajakowych. Tras do spływów jest naprawdę wiele, każdy może wybrać taką, która odpowiada jego umiejętnościom, nastrojowi, potrzebom. Są trasy, które dostarczają adrenaliny i są takie, które gwarantują spokojny, relaksujący przebieg spływu. Wybierając się na spływ, można zorganizować go samodzielnie, można też skorzystać z usług firm, specjalizujących się w organizacji spływów kajakowych. Można w nich najczęściej wypożyczyć sprzęt, niektóre gwarantują przewodnika (cenne zwłaszcza przy bardziej skomplikowanych trasach), w standardzie jest dowóz na miejsce spływu i odbiór z końca trasy. Część firm dba nawet o wyżywienie uczestników imprezy. Każda z głównych rzek Kaszub, przez które biegną szlaki kajakowe, dostarcza kajakarzom innych wrażeń i pozostawia inne wspomnienia. Brda, z 43 bezpośrednimi dopływami, mijająca 19 jezior, to jeden z najpiękniejszych szlaków wodnych nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Rzeka wypływa z Jeziora Smołowego, w odległości kilku kilometrów na wschód od Miastka, zaś w Bydgoszczy wpada do Wisły. Szlak kajakowy zaczyna się na Jeziorze Pietrzykowskim Dużym, niedaleko Miastka i ma długość 233 km. Górny bieg Brdy jest bardzo malowniczy, ale też wymagający – dość często trzeba nieść kajak. To oferta dla doświadczonych i zawziętych miłośników kajaków. Natomiast od Nowej Brdy szlak zmienia się w łagodny, dostępny praktycznie dla wszystkich, ale z zastrzeżeniem, że mają doświadczenie w pokonywaniu jezior – na tym odcinku jest ich do pokonania aż cztery: Szczytno, Szczycienko, Krepsko i Końskie. Następna duża przeszkoda, to zapora w Mylofie, już na terenie Borów Tucholskich. Tutaj kajakarze mogą się posiłkować Wielkim Kanałem Brdy. Wielką atrakcją przełomowego odcinka rzeki jest rezerwat „Dolina Rzeki Brdy". Brda tworzy w tym miejscu malownicze, 30-kilometrowej długości rozlewisko Jeziora Koronowskiego, najpiękniejszego i największego na całym szlaku rzeki. Jezioro jest otoczone ze wszystkich stron lasami, zaś jego linia brzegowa jest bardzo urozmaicona. Końcowy, żeglowny odcinek Brdy to fragment drogi wodnej, która łączy Wisłę z Notecią – kto chce, może płynąć dalej. Eksperci oceniają, że Brda poza górnym biegiem jest szlakiem łatwym, dostępnym dla początkujących turystów. Na przepłynięcie całego szlaku trzeba zarezerwować co najmniej 10 dni, ale takie wyniki mają tylko najlepsi kajakarze. Mniej doświadczeni, lub chętni do odbijania od głównego nurtu czy też zwiedzania okolic mogą potrzebować nawet 3 tygodni. Warto wiedzieć, że Brda należy do najlepiej zagospodarowanych szlaków kajakowych w Polsce. Rzeka jest dobrze oznakowana, co podnosi poczucie bezpieczeństwa uczestników spływów kajakowych. Zbrzyca to prawy dopływ Brdy. Płynie przez Równinę Charzykowską na obszarze Zaborskiego Parku Krajobrazowego. Jest chętnie odwiedzana przez kajakarzy – trasa spływu jest malownicza, urozmaicona i łatwa (poza górnym biegiem rzeki). Szlak niemal przez cały czas biegnie przez lasy i prowadzi przez śródleśne jeziora (w środkowym biegu rzeki): Milachowo Laska, Księże, Parszczenica, Śluza (uważane za perłę tego łańcucha). Wda, z licznymi zatokami i piaszczysto-kamiennym dnem jest szlakiem bardzo malowniczym. Rozpoczyna bieg na Równinie Charzykowskiej, zakolami i łukami przepływa przez Bory Tucholskie. Poniżej jeziora Wdzydze odgałęzia Kanał Wdy. Poniżej Wda wpływa na Wysoczyznę Świecką i wpada do Wisły w Świeciu. Wda to szlak dla bardziej zaawansowanych kajakarzy, ze względu na dużą zmienność rzeki i jej kaprysy. Na pewno nie powinni się na nią decydować debiutanci. Gwda rozpoczyna swój bieg jako Bielska Struga na wysokości 157 m koło wsi Białe, na południowy zachód od Białego Boru. Niżej przepływa przez jezioro Studnica. Tam, w miejscowości Drezno jest zwyczajowy początek szlaku kajakowego. Rzeka przepływa przez liczne jeziora, z których największe Wielimie – może być poważną przeszkodą przy wiejącym wietrze (tworzy się na nim wysoka fala). Rzekę otaczają gęste lasy, zwane potocznie Puszczą nad Gwdą, w której żyją dziki, sarny, jelenie, a także bobry (kajakarze muszą się liczyć z licznymi powalonymi pniami. Na rzece jest też kilka zbiorników retencyjnych i zapór, przy których znajdują się małe elektrownie wodne – stosunkowo często trzeba przenosić kajaki. Słupia spływa z torfowisk koło Sierakowskiej Huty na Pojezierzu Kaszubskim, a kończy bieg w Ustce, wpływając do Bałtyku. Szlak w całości jest ciekawy, zaś jego największym atutem jest 62-kilometrowy odcinek z Sulęczyna do Gałęźni Małej, który w regulaminach GOK-PTTK widnieje w wykazie górskich szlaków kajakowych. Kajakarzy przyciągają też zabytkowe budowle kilku elektrowni z lat 1898-1926 oraz związane z nimi sztolnie, kanały, zapory ziemne i syfony. To oferta zwłaszcza dla miłośników takich zabytków – pozostałych może irytować konieczność nie tyle przenoszenia, co wręcz przewożenia kajaków (duże odległości). W górnym biegu Słupia przepływa przez liczne jeziora. Rzeka zmienia kilka razy kierunek biegu, zmienia się również głębokość i szerokość koryta. Szczególnie ciekawe są odcinki między jeziorami Zukowskim a Głębokim - Słupia jest tam dziką śródleśną rzeką. Znaczna część trasy spływu wiedzie przez objęte ochroną leśne tereny Parku Krajobrazowego „Dolina Słupi" – czeka w nim bogactwo fauny i flory, piękne krajobrazy. Trzeba jednak pamiętać, że w parku można biwakować jedynie w sześciu przystaniach, przygotowanych dla kajakarzy. Dyrekcja parku prosi również, aby w czerwcu i początkach lipca ograniczyć liczbę spływów z uwagi na okres lęgowy rzadkich gatunków ptaków. Weszliśmy na wieże twierdzy i widok jest niesamowity, przed nami Narew wpada do Wisły, na horyzocie most kolejowy, słychać dzwony kościelne - zachwycał
Całą trasę podzieliłem na etapy. Dzięki temu miałem zajęcie na całe wakacje. Na wiosnę wykorzystywałem długie weekendy, w lecie również przedłużone weekendy lub fragmenty urlopu. Niektóre odcinki trasy płynąłem osobiście. Inne odcinki pokonywała moja rodzina. W ten sposób łódka została dobrze wykorzystana i nie stała bezczynnie tygodniami. ETAP I Wisła: Warszawa – Płock Start: Port Czerniakowski, Warszawa (506,7 km) – Zakończenie rejsu: Płock, Klub Morka – Dane: Około 120 km, około 25 l paliwa, średnia prędkość około 10 km/h Stan wody: górna niska w Warszawie (około 160 cm ) Jednostka: spacerowa, płaskodenna łódź motorowa Onedin 650 + Yamaha high trust 25 km Załoga: Krzysztof, Julka Bartek l. 7, Agnieszka l. 16 Przy niskim stanie wody rejs wyglądał zupełnie inaczej niż dwa lata temu przy stanie wysokim – prawie alarmowym. Po prostu było znacznie trudniej. Oznaczenie nawigacyjne było rozstawione tylko na części trasy z Warszawy do Płocka. Niezależnie od oznakowania rzeki, trzeba było zachowywać cały czas czujność. Brak czujności skutkował natychmiast wejściem na mieliznę. Na szczęście był to “normalny” niski stan Wisły. Parę miesięcy później w sierpniu i wrześniu padły rekordy niskiego stanu w Warszawie (o ile dobrze pamiętam 42 cm). Ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu płynęliśmy w tempie kajaków !!! Oczywiście moim celem nie było szybkie płynięcie. Trzymałem cały czas wolne obroty silnika. Na prostych odcinkach płynęliśmy zdecydowanie szybciej niż kajaki. Natomiast sumarycznie wychodziło na jedno. Starałem się utrzymywać prędkość około 14 km/h. Średnia prędkość ruchu całego odcinka z Warszawy do Płocka (czyli nie licząc postojów np. na obiad, nocleg, natomiast wliczając czas stracony na przemiałach) wyniosła około 10km/h. Przyczyna jest jedna: nawet łódką o zanurzeniu 35 cm, przy stanie niskim Wisły, trzeba cały czas szukać głębokiej wody tzn: trzymać się szlaku kluczyć razem z torem wodnym czasem zejść z mielizny i cofnąć się sporo pod prąd rzeki gdy woda jest płytka, płynąć bardzo powoli Spływ kajakiem jest łatwiejszy. Kajak prawie wszędzie przejdzie, a jeśli gdzieś nawet staniemy, to łatwo go przepchnąć dalej. Przez 2 dni rejsu poza odcinkiem Warszawskim (dobrze oznaczonym) czterokrotnie lądowaliśmy na mieliźnie. Szybko uczyłem się na błędach. Za pierwszym razem próbowałem pokonać mieliznę na siłę. Oczywiście taka próba jest zazwyczaj skazana na niepowodzenie i dodatkowo może się dla silnika źle skończyć. Tak właśnie było z próbą płynięcia dalej na pierwszej mieliźnie (lub bardziej fachowo w tym przypadku – to był przemiał), a następnie z próbą wypłynięcia na wstecznym – skończyło się utratą chłodzenia w silniku i … niczym więcej. Silnik dało się ku mojemu szczęściu bardzo łatwo naprawić. Drobny żiwrek zatkał kontrolny otworek wylotowy wody chłodzącej silnik. Zdjąłem gumowy wężyk z końcówki, końcówkę przepchałem drucikiem i… naprawione. Z łódką sprawa była też prosta. Trzeba wyskoczyć do wody. Poholować łódkę trochę pod prąd, na głębszą wodę (brodzenie w wodzie pod prąd rzeki jest stosunkowo bezpieczne), dopiero włączyć silnik i szukać innego przejścia. Pomimo że moja łódka waży 1500 kg, nie sprawiało to najmniejszej trudności. Tylko pierwszym razem miałem problemy, gdy trochę głębiej wpłynąłem na mieliznę. Myślę że decyzja o wyjściu do wody musi zostać podjęta dość szybko. Im dłużej marudzimy na mieliźnie tym trudniej wycofać łódkę. Generalnie nauczyłem się że “czytanie wody” to nie tylko obserwacja powierzchni rzeki, dostrzeganie płycizn, rozpoznawanie głównego nurtu. “Czytanie wody” to również rozumienie jak płynie woda i co najważniejsze PRZEWIDYWANIE jak ona może płynąć. Trzeba zawczasu wyczuć którędy może kierować się główny nurt rzeki i tam kierować łódkę. Czyli oprócz obserwacji powierzchni wody, zwracamy uwagę na wyspy, linię brzegową, szerokość rzeki w danym miejscu, budowle hydrologiczne… Następnie trzeba wyobrazić sobie rzekę jako bezwładną masę wody, która spływa w dół po równi pochyłej. A równia nie jest równią, tylko zbiorem przeszkód na tej równi, które kierują nurt rzeki w róże strony. Jeśli coś staje na przeszkodzie wody, to ona będzie w tym czymś drążyć. A więc przed przeszkodą może być głębiej (np. wklęsły brzeg rzeki, jedna ze stron wyspy. .. ) Trzeba dedukować patrząc na ukształtowanie terenu i .. w obecnych czasach na zdjęcia satelitarne google. Czytanie wody nie byłoby takie trudne, gdyby nie wiatr, fale, deszcz, wysoki stopień zanieczyszczenia wody… Gdyby nie powyższe czynniki myślę że każdy by widział z daleka przykosę, główny nurt, warkocze na głębokiej, szybko płynącej wodzie i tp Tak, locja na dzikiej rzece to jest prawdziwe wyzwanie. Jeszcze uwaga co do silnika. Mój silnik zaburtowy trzymałem zawsze w pozycji odblokowanej. Czyli mogłem płynąć do przodu, ale przy próbie wrzucenia biegu wstecznego, silnik podniósłby się do góry i nie mógłbym np szybko wycofać się przed przeszkodą. Odniosłem z tego kilka razy korzyść podczas uderzeń o schowane pod wodą przeszkody. Raz była to schowana tuż pod wodą ostroga kamienna, innym razem pień drzewa, a trzecim razem nie wiem co. Łódka przechodziła, natomiast uderzałem silnikiem. Silnik podnosił się (stopa silnika odchylała się ) przy uderzeniu i silnik nie odnosił większego uszczerbku. Należy pamiętać też że płynąłem powoli i na niskich obrotach. GALERIA – aby włączyć tryb galerii należy kliknąć na fotkę. Warszawa remont bulwarów Warszawa remont bulwarów Płynęliśmy w tempie kajaków. No może odrobinę szybciej. Bugonarew wpada do Wisły Czerwińsk – ryneczek Czerwińsk – klasztor Panorama Czerwińska z Wisły Okolice Czerwińska Okolice Czerwińska Gdzieś za Włocławkiem Prace bosmańskie Płock Morze Włocławskie z Płocka. Kub Morka- pozdrawiam życzliwych żeglarzy z Płocka Płock – katedra. Groby królewskie ETAP II Wisła: Płock – Grudziądz Załoga: Krzysztof, Julka Bartek l. 7, Staś l. 15 Termin: – Na Zalewie Włocławskim wiało stosunkowo mocno pierwszego dnia rejsu. (Zdecydowaliśmy się na opuszczenie wieczorem klubu Morka, gdyż w pobliżu szykowały się 2 dyskoteki). Fala na szczęście nie była duża i daliśmy radę dopłynąć do Klubu Petrochemii. Tam spokojny nocleg i dalej w drogę. Śluzę na zaporze we Włocławku trzeba było objechać wkoło lądem – ze względu na jej remont. Pomocny okazał się właściciel przystani w Dobiegniewie. Ze względu na stosunkowo wysoką wodę, rejs przebiegał bez żadnych przeszkód. A po drodze ile ciekawych miast!!! Tym razem zajrzeliśmy do: Nowiutkiej, zadaszonej mariny we Włocławku. Wygląda imponująco. Dużo spacerowiczów. Gorzej z możliwością zjedzenia czegoś prawdziwie obiadowego. Bobrowniki – ruiny zamku. I historia bitwy naszej Flotylli Wiślanej (flotylla to chyba zbyt dużo powiedziane) z wojskami sowieckimi w 1920r. Sami doczytajcie co się działo:) Warto wiedzieć jak nasi bronili przeprawy przez Wisłę. Nieszawa – piękny prom bocznokołowy Toruń – przystań AZS jest odnowiona. Woda i prąd na kei. Trochę dalej przy Bulwarze Filadelfijskim na barce na Wiśle bardzo smaczna pizza. Chełmno – polskie Carcasone. Prawie nie tknięte średniowieczne miasto!!! Coś zachwycającego!!! Ale jakim cudem to się ostało przed sowietami i szwedami?! Niemcy również wyjątkowo nie zniszczyli – gdyż oni zakładali tu uniwersytet. Zamek z krzywą wieżą w Świeciu. Można dopłynąć pod same mury rzeką Wdą!!! Na tym odcinku była ona kiedyś uregulowana. Po drodze można podziwiać wrak ogromnej barki rzecznej. Jak ona tu wpłynęła?! Piękny Grudziądz. Szczególnie wspaniale prezentują się spichlerze od strony wody. No i oczywiście nowiutka marina. Bardzo ładna. Nawet z pokojami gościnnymi. Ale w związku z tym że marina ładna, to ceny brzydkie. Galeria – aby włączyć tryb galerii należy kliknąć na fotkę. Włocławek – nowa marina za Włocławkiem – Gąbinek Tuż za Włocławkiem wyspy- Gąbinek Zamek w Bobrownikach – ruiny. Tym razem Szwedzi zniszczyli Nieszawa Toruń przed Bydgoszczą przed Bydgoszczą Chełmno Chełmno Chełmno Chełmno Chełmno Chełmno Chełmno Chełmno – założyciel uniwersytetu Wda – da się wpłynąć Wda – ktoś zapomniał o barce. Skąd taka ogromna barka na tak małej rzeczce?! Zamek w Świeciu – krzywa wieża. Nie trzeba do Włoch jechać :) Etap III Wisła: Grudziądz – Biała Góra Termin: Dystans: 55 km, czas- niecałe 5h, średnia prędkość około 11km/h Załoga: Krzysztof, Lech Na wodowskazie w Grudziądzu 205 cm (górna niska) Przy tym stanie wody dało się w zasadzie płynąć prawie cały czas wzdłuż jednego brzegu. Nie słuchałem się oznaczenia brzegowego. (oznaczenie brzegowe, w miejsce dotychczasowych boi, pojawiło się, o ile dobrze pamiętam, jeszcze podczas uprzedniego etapu gdzieś za Bydgoszczą). Ale po 2 godzinach rejsu wpłynąłem na taką mieliznę, że musiałem się dobre 400 m cofać w górę rzeki, aby wydostać się na głębsza wodę. Może by dało się jakoś przejść na wprost, ale nauczony doświadczeniem nie próbowałem na siłę i za wszelką cenę szukać przejścia. Wypłynąłem za inną łódka z Grudziądza, która wiernie trzymała się wytyczonego szlaku żeglownego, i dogoniłem ją skracając drogę. Jednak potem na mieliźnie dużo czasu straciłem. Wyszło więc na jedno. Myślę że na niskiej wodzie stanowczo trzeba trzymać się wytyczonego szlaku. Na średniej pewnie opłacało by się jednak skracać drogę i nie przechodzić bez przerwy z jednego brzegu do drugiego. Oczywiście płynięcie środkiem Wisły na tym odcinku jest wykluczone. Środek rzeki jest tam konsekwentnie najpłytszy. Piszę to wszystko z perspektywy łodzi spacerowej, o wadze 1500kg , 35 cm zanurzenia+silnik. Ciężko ją potem wypychać pod prąd. Ponieważ zależało nam na czasie, nic po drodze nie zwiedzaliśmy. A więc Nowe, Gniew i Kwidzyn muszą znowu poczekać do następnego spływu. Poprzestaliśmy na podziwianiu rzeki, krajobrazu i… filarów pozostałych po moście w Opaleniach. Historia tego mostu jest nieźle pokręcona, tak jak i losy Polski kształtowane przez sąsiadujące mocarstwa. Most wybudowali Niemcy przed I wojną światową. W trakcie I wojny zyskał wiele na znaczeniu. Miał służyć do szybkiego przerzutu wojsk. Po 1 wojnie most został przecięty granicą polsko-niemiecką. Po paru latach most całkowicie znalazł się w granicach Polski. Ponieważ dla Polski był całkowicie niepotrzebny (a wręcz stanowił zagrożenie) zdemontowano go. Służy do dziś w Toruniu i w Koninie. Oba mosty noszą imię marszałka Piłsudskiego. W czasie II wojny Niemcy odbudowali most jako drewniany. Znów nie nacieszyli się nim zbyt długo. Po wojnie most ponownie zyskał na znaczeniu militarnym. Miał służyć do szybkiego przerzutu wojsk. Oczywiście tym razem sowieckich na zachód. ETAP IV Biała Góra – Elbląg ( Załoga: Lech, Janina, Asia Nie płynąłem. Nie będę więc szczegółowo opisywać. Zajęło to jeden dzień. Trochę za szybko! Trzeba mieć czas na rozkoszowanie się tak ciekawą i piękną okolicą (np. Malbork). Na tym odcinku znajduje się około 5 śluz. Są one czynne w sezonie w zasadzie do wieczora. Co ciekawe poziom wody na Nogacie był wyższy niż na Wiśle. No cóż – rekordowa susza w Polsce. Oby jak najmniej takich rekordów. Nogat w przeciwieństwie do Wisły był całkowicie żeglowny i trzymał odpowiednią głębokość tranzytową. ETAP V Elbląg – Kanał Elbląski – Ostróda Załoga: Lech, Janina ETAP VI Ostróda – Jeziorak Załoga: Lech, Janina ETAP VII Jeziorak – Elbląg Załoga: Krzysztof, Julka, Bartek, Zosia Termin: W Iławie jest stacja benzynowa dla wodniaków. Nie zdążyliśmy zatankować, ponieważ zapadał już wieczór. Trzeba było jechać samochodem do pobliskiej stacji benzynowej. Jeziorak jest przepiękny. Trochę nam przeszkadzali łysi w dużych motorówkach lub na skuterach. No ale trudno. Tacy też coś muszą robić… Na Jezioraku spędziliśmy dwie noce. Przy różnych wyspach. Bardzo przyjemnie. Tym bardziej że były – jak to tego lata – upały, więc i woda ciepła. Następnie skierowaliśmy się do Kanału Iławskiego. Tam już tak przyjemnie nie było. Zaraz przy Jezioraku był on strasznie zarośnięty. Bałem się że tak będzie wyglądała cała podróż do Miłomłyna. Wodorosty ciągle owijały się wokół śruby. Ale po około 200 m wypłynęliśmy z tego bagna. Dalej takich przeszkód nie było. Kanał był dość płytki – nawet on był dotknięty przez straszliwą suszę tego lata. Widać było po brzegach, że brakuje około 40 cm wody do stanu zwykłego. Po około 2-3 godzinach dopłynęliśmy do Miłomłyna. Skrzyżowanie dróg wodnych dobrze oznakowane. W Miłomłynie można zjeść tuż przy kei. Zakupy we wszelkich sklepach też możliwe i wygodne. Z Miłomłyna skierowaliśmy się Kanałem Elbląskim w kierunku pochylni i Elbląga. Kanał jest otoczony dziką, piekną przyrodą. Okresowo roztaczają się też piękne widoki. Szczególnie piękne jest Jezioro Ruda Woda. Pochylnie – to prawdziwy cud techniki. Działają bez prądu lub nawet urządzeń parowych. Na ogromne wózki kolejowe, napływają nawet statki żeglugi Elbląskiej. Zwykłe motorówki kabinowe- mieszczą się nawet trzy na jednym wózku. Zapłacić można od razu za wszystkie pochylnie. Czas potrzebny na pokonanie wszystkich pochylni to około 3 godziny (nie musieliśmy czekać w kolejce do żadnej pochylni). Do obsługi potrzebne są raczej dwie osoby, aczkolwiek jedna sprawna osoba też da sobie radę. Jedna osoba pozostaje na łódce, druga stoi na pomoście i luzuje lub wybiera liny, gdy łódka osiada na dnie wagonika (lub podnosi się z wagonika). Liny powinny być dwie (przód i tył) i powinny mieć kilka metrów długości. Pomimo katastrofalnej suszy i rekordów niskiego stanu wód w Polsce, kanał Elbląski był całkowicie spławny dla jednostek turystycznych. Natomiast statki żeglugi Elbląskiej, startując z Elbląga, przepływały przez wszystkie pochylnie i zaraz zawracały, nie kierując się dalej do Ostródy. Przed Elblągiem rozciąga się Jezioro Drużno. Mocno zarośnięte. Raj dla wszelkiego ptactwa wodnego. Szlak żeglowny przez jezioro pozostaje na szczęście oczyszczony z roślin wodnych. Na dogodny nocleg na tym jeziorze raczej nie ma co liczyć. Podróż zakończyliśmy w Elblągu. Warto wiedzieć że w Jacht Klubie w Elblągu jest dźwig do wyciągania jachtów, natomiast brak slipu. W harcerskim klubie Bryza jest zwykły slip, natomiast nie ma dźwigu. Bardziej wtajemniczeni cumują w mniejszych klubach np. Fala, gdzie ceny są korzystniejsze. Pomiędzy miejskimi mostami w centrum Elbląga, trochę po zachodniej stronie toru wodnego, tuż pod powierzchnią wody jest jakaś stalowa konstrukcja. Co skutkowało nadłamaniem łopatki śruby… (wyjątkowo silnik był w pozycji zablokowanej, ze względu na lepszą manewrowość w okolicach mostów). Ten fakt utwierdził mnie w przekonaniu, że jednak po naszych rzekach i kanałach zdecydowanie lepiej pływać z silnikiem niezablokowanym (możliwość odchylenia silnika przy uderzeniu w przeszkodę). Galeria – Jeziorak – aby włączyć tryb galerii należy kliknąć na fotkę. Jeziorak… …jest piekny Żaglówki też piękne Przy wyspie Gierczak Duży. Blue Angel najpiękniejsza Galeria Kanał Elbląski – aby włączyć tryb galerii należy kliknąć na fotkę Jezioro Ruda Woda Jezioro Ruda Woda Kanał Elbląski Jezioro Druźno Galeria z pochylni. Zdjęcia nie oddadzą tego co widać w naturze. Wszystko napędzane wodą. Bez elektryczności, węgla lub innych paliw. Na wózku mieszczą się trzy łodzie. Dwie oosoby do obsługi są przydatne Maszynownia Maszynownia wewnątrz Liny przenoszące napęd z maszynowni Pochylnia Całuny ETAP VII Elbląg – Sztutowo (2 km do Bałtyku!) – Elbląg (Kanał Jagielloński – Nogat – Szkarpawa – Wisła Królewiecka) Załoga: Lech, Janina Czas rejsu w jedną stronę – około 5 godzin. Podsumowanie wszystkich etapów rejsu Coś wspaniałego. Dla całej rodziny. Od najmłodszych, do najstarszych. Spływ Wisłą, rejsy przez Żuławy lub przez Pojezierze Iławskie to podróże nie tylko w przestrzeni (i to pięknej przestrzeni) ale i podróże w czasie. To poznawanie najróżnorodniejszej przyrody, krajobrazów, wysublimowanych zabytków myśli hydrotechnicznej, wspaniałych zabytków architektury, hiistorii naszej Polski… Drogi Czytelniku. Nie zastanawiaj się zbyt długo. Nie czyń zbyt dużych przygotowań. Po prostu płyń. Czymkolwiek. Kajakiem, pontonem, żaglówką… Skoro mi się to udało, to Tobie na pewno… A co za rok? Może Wielka Pętla Wielkopolski? :) Do zobaczenia na śródlądziu! Krzysztof Cieślik
Rzeka Wda jest lewostronnym dopływem Wisły o długo ści około 198.4 km. Wda wpada do Wisły na jej 813,5 km biegu jako lewostronny dopływ w okolicach miasta Świecia. Całkowita powierzchnia zlewni rzeki Wdy wynosi około 2325,2 km 2. Wda wypływa z jeziora Wieckiego na wysoko ści około 155.5 m n.p.m. W górnym odcinku

Zwiedzanie świata to ich sposób na życie - podróżnicy z całej Polski przyjechali do Świecia nad Wisłą, gdzie opowiadają o swoich wyprawach. Trwa tam Festiwal Podróżników „Piąty Ocean”. Podróżnicy polecają swoje ulubione miejsca - nie tylko w dalekim świecie! - W regionie, konkretnie w Bydgoszczy, warto odwiedzić Exploseum - zachęca Adrian ślesiński. - Jest to muzeum w dawnej, poniemieckiej fabryce materiałów wybuchowych. Cały kompleks miał kiedyś 23 km kwadratowe, więc ówcześnie był praktycznie wielkości całej Bydgoszczy. Do zwiedzania jest udostępniony możne 1% tego wszystkiego. Tam została bardzo fajnie wytyczona trasa z przewodnikiem. W Polsce były kiedyś dwie takie fabryki. - Ja polecam Czarcie Góry, które nie są bardzo znane bydgoszczanom. Gdy o nich opowiadamy, ludzie mogą pomyśleć, że to może góry, czyli południe, tymczasem to znacznie bliżej - chodzi o okolice Świecia - mówi Karolina Skowronek. - Widok z tych gór jest naprawdę piękny - Wda wpada do Wisły plus bardzo blisko jest zamek krzyżacki. Więcej w materiale Marcina Dolińskiego. W sobotę (20 listopada) trzeci i ostatni dzień festiwalu. Udział w wydarzeniu jest bezpłatny.

Schemat dróg wodnych w okolicy Bydgoszczy Schemat drogi wodnej Wisła-Odra w obrębie BWW. Bydgoski Węzeł Wodny (BWW) – związek cech hydrograficznych Brdy, Wisły, Kanału Bydgoskiego i Górnonoteckiego oraz mniejszych strug wodnych na obszarze miasta Bydgoszczy i w jego najbliższym sąsiedztwie, wraz z budowlami i urządzeniami hydrotechnicznymi oraz zabudową nadbrzeżną.
Wraz z pomorskimi leśnikami odwiedzamy najciekawsze miejsca w lasach naszego regionu. Dziś pora na spacer po Nadleśnictwie Kościerzyna. Przejdziemy się do Rezerwatu Strzelnica. Wystarczy kilka minut, aby zamienić zgiełk miasta na odrobinę ciszy wśród wyjątkowych drzew. Aby dotrzeć do rezerwatu z centrum miasta możemy przejść ulicą Sikorskiego, następnie na skrzyżowaniu w lewo, obok budynku Urzędu Gminy Kościerzyna. Jeszcze tylko kilka kroków i znajdziemy się przy Alei Jaworowej. Przejście od centrum miasta do początku niezwykłej alei zajmuje ok. 15 minut. Klimat tego miejsca tworzą drzewa po obu stronach drogi. Aleja usytuowana jest wzdłuż ulic Strzeleckiej i Strzelnica w Kościerzynie na odcinku ok. 750 m, obecnie skupia 138 szt. wiekowych lubimy dłuższe spacery, możemy wybrać którąś z leśnych dróg. Czeka na nas niezapomniana przyroda Rezerwatu Celem utworzenia rezerwatu było zachowanie fragmentu starodrzewu o charakterze naturalnym ze skupieniem pomnikowych dębów. Powierzchnia rezerwatu wynosi 3,53 ha – mówi Maciej Piankowski z Nadleśnictwa Kościerzyna. - Ochronie w rezerwacie podlega starodrzew ze skupieniem drzew pomnikowych. Drzewostan budują w przewadze dęby szypułkowe i bezszypułkowe, z których część osiąga wiek powyżej 200 lat, zróżnicowane wiekowo buki osiągające ponad 180 lat oraz posadzona w przeszłości 180-letnia sosna. Skład gatunkowy wzbogacają grab i brzoza obumieranie drzew wzbogaca różnorodność biocenozy, zwłaszcza w grupach bezkręgowców, mszaków, grzybów. Tym samym tworzą się możliwości gniazdowania ptaków lubiących korzystać z dziupli, tzw. granicy rezerwatu poprowadzono szlak pieszy i Trasa mająca swój początek na granicy lasu przy Rezerwacie Strzelnica prowadzi przez malownicze okolice Kościerzyny, ukazując walory przyrodnicze i krajobrazowe tych terenów – mówi Maciej Piankowski. - Szlak w większości przebiega drogami gruntowymi przez niekończące się lasy, odwiedza malownicze wsie i pozwala poznać naturę Ziemi Kościerskiej. Na odcinku z Kościerzyny, droga ta wiedzie leśnym duktem, a przed osadą pokonuje most na przesmyku jeziora do Wieprznicy zajmuje ok. 45 minut. Do pokonania jest 3,5 km. Na tym możemy zakończyć naszą wędrówkę, ale jeśli chcemy więcej, to w drogę!W Wieprznicy skręcamy w lewo i udajemy się w kierunku miejscowości Korne. Kawałek za wsią przy skrzyżowaniu widoczny jest Diabelski Według mieszkańców jest on znacznie większy niż widoczna jego część – mówi Maciej Piankowski. - Podobno jakiś czas temu robotnicy prowadzący prace ziemne, chcieli głaz odkopać, ale po wydrążeniu dziury na ponad 4 metry w głąb nie dotarli do jego końca. Im głębiej kopali, tym kamień był szerszy. Wyglądało na to, że sięga jeszcze bardziej głęboko i rozchodzi się jak rozłożyste korzenie potężnego lub idąc dalej droga przemierza dość gęsty las, na końcu którego pokonujemy mostek na rzece Pilicy. Powoli rozpoczynają się już zabudowania wsi, w której zataczamy pętlę i po przekroczeniu dwóch ruchliwych dróg - do Bytowa i Chojnic, ponownie zagłębiamy się w lesie. Po dotarciu do przejazdu kolejowego odbijamy w lewo i kontynuujemy wycieczkę równoległą do torów drogą gruntową aż do Łubiany, gdzie warto zobaczyć sławne Zakłady Porcelany Stołowej. Na miejscu jest też sklep z wytwarzaną tu kontynuować wycieczkę, udajemy się ul. Długą w głąb miejscowości, a następnie odbijamy ul. Kaszubską i wraz z towarzyszącym, oznakowanym, kolorem czerwonym szklakiem pieszym opuszczamy Łubianę. Zanim ponownie zgłębimy się w leśnej gęstwinie, zobaczyć możemy niedalekie Jezioro proponowana przez nas trasa podąża wcześniej wspomnianym szlakiem turystycznym, ale tylko do przystanku kolejowego Garczyn. Na jego wysokości skręcamy w prawo i leśnym duktem wracamy do Kościerzyny. Warto zatrzymać się tu na dłużej i zwiedzić kościerskie muzea i przy granicy z Rezerwatem Strzelnica mają swój początek trzy trasy nordic walking różniące się od siebie długością drogi do pokonania oraz stopniem trudności: „Wokół Strzelnicy” - 3,4 km, „Przez Gajówkę Rybaki” - 7,1 km, „Przez Wieprznicę” - 9,6 atrakcje Nadleśnictwa KościerzynaDiabelski kamieńJest jednym z największych głazów narzutowych na Kaszubach. Jego długość wynosi 13,2 m, a wysokość ponad 2,2 m. Swoją nazwę zawdzięcza miejscowej legendzie, zgodnie z którą miał służyć diabłu, zwanemu przez miejscowych purtkiem, do zablokowania drogi pielgrzymom zmierzającym do Gdańska na odpust św. Dominika. Diabeł bojąc się słońca leciał nocą. Gdy usłyszał pianie kura, przerażony upuścił kamień. Chcąc ukryć się przed słońcem, zrobił w kamieniu małą dziurkę i się w nim schował. Otwór został zaczopowany przez miejscowego mnicha (wg wersji kościelnej) lub kowala (wg wersji świeckiej) żelaznym krzyżem, a diabeł do dziś tkwi w kamieniu czekając na śmiałka, który wyrwie kajakoweKaszuby, kraina pełna nie tylko jezior, ale i rzek, są wymarzonym miejscem do spływów kajakowych. Tras do spływów jest naprawdę wiele, każdy może wybrać taką, która odpowiada jego umiejętnościom, nastrojowi, potrzebom. Są trasy, które dostarczają adrenaliny i są takie, które gwarantują spokojny, relaksujący przebieg się na spływ, można zorganizować go samodzielnie, można też skorzystać z usług firm, specjalizujących się w organizacji spływów kajakowych. Można w nich najczęściej wypożyczyć sprzęt, niektóre gwarantują przewodnika (cenne zwłaszcza przy bardziej skomplikowanych trasach), w standardzie jest dowóz na miejsce spływu i odbiór z końca trasy. Część firm dba nawet o wyżywienie uczestników z głównych rzek Kaszub, przez które biegną szlaki kajakowe, dostarcza kajakarzom innych wrażeń i pozostawia inne z licznymi zatokami i piaszczysto-kamiennym dnem jest szlakiem bardzo malowniczym. Rozpoczyna bieg na Równinie Charzykowskiej, zakolami i łukami przepływa przez Bory Tucholskie. Poniżej jeziora Wdzydze odgałęzia Kanał Wdy. Poniżej Wda wpływa na Wysoczyznę Świecką i wpada do Wisły w mniej ciekawa i urokliwa jest Wierzyca. Po wielu latach zapomnienia szlak Wierzycy odkrywany jest na nowo. Rzeka ta wypływa z centralnej części Pojezierza Kaszubskiego i nadaje się do turystyki kajakowej od jeziora Wierzysko w Kościerzynie. Jej górny bieg wiedzie przez Kaszuby, a środkowy i dolny przez malownicze Kociewie. Szlak kończy się w zabytkowym, nadwiślańskim względu na to, że rzeka prowadzi przez dzikie i rzadko zamieszkałe tereny i posiada wysokie, zarośnięte, niedostępne brzegi, szlak ten polecany jest dla bardziej doświadczonych kajakarzy. Wierzyca pięknie meandruje i często zmienia kierunek, jednak często bywa zdradliwa. Nie należy nabierać się na jej spokojniejszy nurt, w którym spotkać można wiele zwalonych drzew i liczne, ukryte pod wodą głazy. Spływ najlepiej rozpocząć w Kościerzynie. Pokonując kolejne kilometry, rzeka dopływa do Starogardu Gdańskiego – stolicy Kociewia. Dalej, piękną doliną wśród lasów, pól i łąk, trasa prowadzi do pocysterskiego Pelplina, po drodze mijając zrekonstruowane grodzisko w szlaku Wierzycy jest kilka przenosek przy zabytkowych elektrowniach wodnych, których oglądanie stanowi dodatkową atrakcję spływów. Warto zatrzymać się na chwilę, aby w Owidzu, Kolinczu, Stockim Młynie czy Czarnocińskich Piecach przyjrzeć się, jak od stu ponad lat produkowana jest energia elektryczna z energii, zgromadzonej w wodach WdzydzeNa terenie stanicy wodnej PTTK (133 m znajduje się mierząca 36 m wieża widokowa, z której rozpościera się zapierający dech w piersiach widok na Jezioro dyspozycji turystów są trzy platformy widokowe na 10, 20 i 30 metrze, z których w sezonie letnim, można korzystać całą dobę. Kaszubskie Morze, Wielka Woda - tak inaczej określane jest jedno z najpiękniejszych polskich jezior. Zlokalizowane na obszarze Kaszub Południowych jezioro jest jednym z najbardziej charakterystycznych miejsc na turystycznej mapie Kaszub. Jezioro Wdzydze tworzą połączone ze sobą jeziora: Wdzydze, Radolne, Gołuń, Jelenie i Słupinko. Zbiornik kształtem przypomina zdeformowany krzyż. Dzięki tak ukształtowanej linii brzegowej i walorom przyrodniczym licznie odwiedzane jest przez miłośników żeglarstwa śródlądowego, płetwonurków, wędkarzy i miłośników wypoczynku. Jezioro Wdzydze jest również obowiązkowym punktem dla kajakarzy przepływających popularnym szlakiem rzeki Wdy. Nad Jeziorem Wdzydze bardzo dobrze rozwinięta jest baza żeglarska, noclegowa oraz przyrody DaglezjaKościerskie pomnikowe daglezje (grupa 22 drzew) położone są w lesie na pograniczu miasta w bezpośrednim sąsiedztwie Rezerwatu zielona (Pseudotsuga menziesii) to przybysz z zachodnich wybrzeży Ameryki Północnej. Rozpoznać ją nietrudno, choć wymaga to nieco wprawy. Jest drzewem o regularnym pokroju i koronie w kolorze głębokiej, wyrazistej zieleni. Jej igły, dość delikatne i miękkie, na spodniej stronie posiadają dwa rozmyte białe paski. Po roztarciu dają intensywny i przyjemny zapach. Najbardziej charakterystyczne są jednak szyszki daglezji – spod łusek nasiennych wystają specyficznie zakończone łuski swojej ojczyźnie daglezja uzyskuje niebywałe dymensje: jej wysokość może przekraczać 100 m a pierśnica (średnica na wys. 1,3 m) nawet 4 m. To czyni ją drugim po sekwoi największym drzewem świata. W Polsce nie osiąga tak imponujących wysokość posiada daglezja rosnąca w Beskidzie Śląskim, a wynosi ona 58 m, co czyni ją jednocześnie najwyższym drzewem w Polsce. Nie dziwi zatem fakt, że najdłuższe deski świata wycięte zostały właśnie z daglezji, a rywalizacja toczyła się na Kaszubach. Nasza rekordzistka mierzy 46,53 m, waży 1,1 t i oczywiście figuruje w księdze rekordów Nadleśnictwie Kościerzyna daglezja nie tworzy litych drzewostanów, występuje jedynie w formie kęp o powierzchni od kilku do kilkudziesięciu arów. Nierzadko można ją też spotkać w parkach i w obejściach jednorodzinnych domów. Rośnie szybko a intensywnie zielona korona cieszy nasze oczy przez cały rok. W młodości jest dość wymagająca, nie lubi przeciągów więc ze sporą skrupulatnością należy wybierać miejsca jej sadzenia. Sporo problemów przysparza też zwierzyna, gdyż sarny i jelenie często ją uszkadzają. Gdy już wyrośnie daje piękne drewno. W Ameryce Północnej jest ono powszechnie stosowanym materiałem do budowy domów. Kora u starych drzew jest gruba, czerwonobrązowa i w dzieciństwie była pożądanym materiałem do strugania łódek puszczanych na ofertyMateriały promocyjne partnera
You are looking for information, articles, knowledge about the topic nail salons open on sunday near me 임신 배 나오는 시기 on Google, you do not find the information you need!
Wysłane przez admin w ndz., 2016-04-10 22:40 Opis: Miasto powiatowe położone na malowniczej skarpie doliny, przy ujściu Wdy do Wisły, liczące obecnie 27 tysięcy mieszkańców. W zamierzchłej przeszłości właśnie przez miejscowość przebiegał szlak bursztynowy, łączący Cesarstwo Rzymskie z wybrzeżem Bałtyku. Dowodem są znalezione w Świeciu i okolicach rzymskie monety. Miasto pod koniec XII wieku stanowiło rezydencję księcia Grzymisława i w XIII wieku było stolicą rozległego księstwa świecko-lubiszewskiego. Wedle legendy nazwa miasta pochodzi od słów „miejsce świecące”, które było informacją w nocy dla rybaków o grodzie i mieliznach. W 1309 r. Świecie zdobyli Krzyżacy, którzy zniszczyli gród, a w jego miejsce zbudowali zamek i utworzyli komturstwo. 25 lipca 1338 r. Świecie otrzymało przywilej lokacyjny na prawie chełmińskim. W XIV wieku miasto było położone w widłach Wdy i Wisły. Kilkakrotnie niszczone podczas wojen polsko-krzyżackich, ostatecznie zostało włączone po II pokoju toruńskim Polsce i od tego czasu było siedzibą starostwa niegrodowego. Szybki rozwój miasta zahamowały najazdy szwedzkie w XVII i XVIII wieku. Po I rozbiorze Świecie włączono do Prus i zaczęło podlegać Kwidzynowi. Podczas marszu wojsk polskich z Bydgoszczy do Gdańska, w czasie wojen napoleońskich, miasto zostało wyzwolone. Klęska Napoleona Bonaparte oraz koszty wojenne zrujnowały miejscowość ekonomicznie. W 1818 roku Świecie stało się siedzibą powiatu, który istnieje do dziś w niewiele zmienionych granicach (z przerwą na lata 1975-1998). Wiek XIX obfitował w liczne powodzie, które spowodowały decyzję z 1854 r. o przeniesieniu miasta na skarpę doliny Wisły. Przemieszczanie miasta w latach 1858-1885, z przerwą w latach 1863-1872, wiązało się również z budową pierwszych zakładów przemysłowych, co przyczyniło się do ponownego rozwoju. Po I wojnie światowej miasto znalazło się w granicach odrodzonej Polski. Zanim 3 września 1939 r. wojska niemieckie wkroczyły do Świecia, na zachód od miasta toczone były zacięte walki z hitlerowskim najeźdźcą. Na Wiśle ogromną odwagą wykazali się marynarze flotylli wiślanej, którzy z pokładów statku „Nieuchwytny”, ścigacza „Ku-30” oraz dwóch innych bronili przeprawy przez rzekę w pobliżu Świecia. Kres okupacji niemieckiej nastąpił 10 lutego 1945 r. Podczas wojny naziści zamordowali w okolicach miasta kilka tysięcy ludzi. W czasach PRL znacznie wzrosła liczba mieszkańców, obszar oraz ilość zakładów przemysłowych miasta. W początkach XXI wieku Świecie jest ważnym i dobrze prosperującym ośrodkiem gospodarczym województwa kujawsko-pomorskiego, a także węzłem komunikacyjnym o znaczeniu ogólnokrajowym. Ważnym zabytkiem miasta jest dawny kościół farny (starofarny) świętego Stanisława Biskupa. Świątynia grodowa była wzmiankowana już w 1198 r. i nosiła wezwanie Najświętszej Marii Panny. Obecna budowla pochodzi z drugiej połowy XIV wieku i była odbudowywana po potopie szwedzkim. Kościół został zniszczony w 1945 r. i popadł w ruinę – w takim stanie można go zobaczyć w jednym z odcinków komunistycznego serialu „Czterej pancerni i pies”; odrestaurowano go w latach osiemdziesiątych XX wieku i ponownie konsekrowano 26 czerwca 1988 r., nadając wezwanie Matki Boskiej Częstochowskiej. Do gotyckiego prezbiterium przystaje renesansowa wieża i korpus, których wznoszenie rozpoczęto miedzy 1470 a 1480 rokiem, ich budowę ukończono w połowie XVI wieku. Z wystroju na uwagę zasługują: średniowieczna kropielnica oraz mocno zniszczone płyty nagrobne z XVII wieku. Przy kościele stoi kamienny, barokowy posąg świętego Jana Nepomucena oraz zabytkowy, barokowy dzwon. Opodal świątyni znajdują się również resztki gotyckich murów miejskich z bramą chełmińską i basztami z drugiej połowy XIV wieku. Kolejnym zabytkiem w mieście jest neogotycki kościół nowofarny pod wezwaniem świętego Andrzeja Boboli , zbudowany na początku XX wieku jako ewangelicki. Kościół w 1945 r. przejęli katolicy; w wyposażeniu znajdują się zabytki uratowane z kościoła starofarnego; ciekawie prezentują się również witraże. Świątynię otacza dawny cmentarz ewangelicki. Następnym sakralnym obiektem zabytkowym jest zespół poklasztorny Bernardynów, sprowadzonych do miasta w 1624 r. przez burmistrza świeckiego Jerzego Kapela. W 1816 roku nastąpiła kasata zakonu. Barokowy kościół Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny wzniesiony w latach 1692-1720, posiada głównie XVIII-wieczny wystrój, w tym barwne polichromie z końca tego stulecia. Dawny klasztor zbudowany został w 1718 r., w 1855 r. umieszczono w nim szpital dla umysłowo chorych, spalony w 1902 r. Następnie go odbudowano i powiększono, co spowodowało utratę części cech stylowych. Barokowy dziedziniec otacza krużganek z malowidłami brata Linka i wieża bramna z 1741 r. Najsłynniejszym zabytkiem Świecia jest gotycki zamek krzyżacki z XIV wieku. W dwieście lat później posiadała go rada miejska Torunia; zniszczony podczas najazdu szwedzkiego, zaczął popadać w ruinę. Średniowieczną fortecę częściowo odbudowano w XIX wieku. Obecnie jego masywna sylwetka dominuje nad nadwiślańską częścią miasta. Wieża pełni funkcję punktu widokowego, a we wnętrzach mieści się muzeum. Zabudowa centrum miasta pochodzi z XIX i XX wieku, na uwagę zasługuje rozległy rynek. Ponadto w dzielnicy Przechowo znajduje się dawny XIX-wieczny młyn. Szczególną atrakcją Świecia są nadwiślańskie skarpy „Diabelce”, z których roztacza się panorama na Wisłę i leżące na drugim brzegu Chełmno. Współrzędne geograficzne: . 336 185 339 47 362 362 14 222

blisko świecia wpada do wisły