Najbardziej zazdrosne znaki zodiaku. Najbardziej zazdrosne znaki zodiaku potrafią uprzykrzyć życie swojej drugiej połówce. Przeszkadza im, gdy partner poświęca czas i uwagę komuś innemu. Najchętniej cała uwaga partnera powinna być skupiona na nich. Kiedy tego nie otrzymują, potrafią robić chorobliwe sceny zazdrości.
i Mówi się o tym, iż znak zodiaku determinować może nasze poszczególne cechy charakteru. W astrologii istnieje przekonanie, że kobiety spod aż trzech znaków zodiaków, są romantyczkami z krwi i kości. Charakteryzuje je wysoka wrażliwość, chęć zagłębiania się w bliskie relacje i wiara w połączenie dusz. Które to znaki zodiaku? Sprawdź, czy jesteś jedną z nich! Panna – wierzy w prawdziwą miłość, dlatego trudno jej rozpoczynać nowe związki. Pragnie poznać „tego jedynego” i dla niego poświęcić całość swoich silnych, ale też nieco zmiennych uczuć. Koziorożec – to wrażliwa estetka. Uwielbia dzieła sztuki związane z gorącym uczuciem. Niekiedy podobne dzieła tworzy. W bliskich relacjach poszukuje prawdziwej miłości – gorącej i wytrwałej. Lew – poszukuje przede wszystkim odpowiedniej chemii z potencjalnym partnerem. Jeśli jej nie ma – wszystkie inne jego cechy stają się nieważne. Bywa impulsywna, a w decyzjach kieruje się głównie emocjami. Sonda Wierzysz, że znaki zodiaku determinują charaktery drugiej osoby? Tak, może coś w tym być Nie, to bzdura Anita i Pola nie mogą grać w M jak miłość. Melania Grzesiewicz ujawnia koszmar pracy na planieW astrologii kąt pełny (360°) podzielono na 12 równych części, stąd wyróżnia się 12 astrologicznych znaków zodiaku odpowiadającym 12 gwiazdozbiorom zodiakalnym (w przeciwieństwie do współczesnej astronomii uwzględniającej 13 gwiazdozbiorów przecinających ekliptykę).
ZNAK ZODIAKU BLIŹNIĘTA - data urodzenia - Bliźnięta to typy aktywne, ruchliwe, bystre, stale czymś zaciekawione. Bliźnięta lubią nowe sytuacje, nowe znajomości, miejsca, a co za tym idzie lubią podróżować. Szybko zawierają znajomości, uwielbiają duże skupiska ludzi, są bywalcami imprez różnego rodzaju, np. koncertów, bankietów, festiwali, konferencji. Ożywają w tłumie. Charakterystyczne dla zodiakalnych Bliźniąt jest to, że są strasznie wszystkiego ciekawe, zadają dużo pytań, szybko mówią, stale przeskakują z tematu na temat. Znak Bliźniąt to znak słowa, mowy. Wojciech Jóźwiak w książce „Astrologia samopoznania" napisał o tym znaku tak: „ Ulubionym sportem Bliźniąt są gry słów, kalambury, a także dowcipne przekręcanie słów, bawienie się słowami. Bliźnięta znające kilka języków nie mogą się powstrzymać, żeby nie krzyżować tych języków - kopalnią przykładów są tu dzieła Stanisława Witkiewicza, który miał Księżyc w Bliźniętach". Nieprzyjemną cechą ludzi z mocną pozycją tego znaku jest wścibstwo, potrafią być niedyskretne, zadawać intymne pytania, drążą temat. Dużo zapamiętują, posiadają wręcz fotograficzną pamięć. A najciekawsze jest to, że wszyscy się przed Bliźniętami otwierają, opowiadają im o swoim życiu prywatnym, ponieważ ten znak to znak komunikacji. Bliźnięta doskonale nadają się na dziennikarzy, redaktorów. Bardzo pozytywną cechą osób spod znaku Bliźniąt jest tolerancja, akceptacja dla wszystkiego co dziwne, inne, niesamowite. Lubią otaczać się osobami oryginalnymi, ekscentrycznymi, kontrowersyjnymi, pod tym względem podobne są trochę do Wodników. Niestety wadą zodiakalnych Bliźniąt jest powierzchowność. Są roztargnione, mają wszechstronne zainteresowania, ale brak im głębokiej wiedzy w jednej konkretnej dziedzinie, posiadają „wiedzę encyklopedyczną". Ta powierzchowność przenosi się również na związki międzyludzkie. Są niestałe w uczuciach, szybko się nudzą, stale poszukują nowych wrażeń, nowych znajomości i nowych zadań, często więc zmieniają partnerów, zawody, miejsca zamieszkania lub np. posiadają dwa domy... Bliźnięta uwielbiają podróże, najlepiej w miejsca jak najdalsze, jak najbardziej inne od tych, w których przyszło im żyć. Szybko uczą się języków i potrafią dogadać się z każdym, a rozmowę kochają ponad wszystko. Bliźnięta to doskonali mówcy! Często się spierają i kłócą, lubią wymieniać poglądy, a czasem, jeśli ktoś spróbuje je przekonać to potrafią swoje poglądy zmienić... W relacjach ze zodiakalnym Bliźniakiem istotną rolę odgrywa bystrość umysłu, intelekt i rozmowa. Każdy Bliźniak lubi dowcipy, żarty, ciekawe anegdoty, dobrą zabawę i ludzi. Dlatego dobrze się czuje w miejscach, w których coś się dzieje, w centrum najbardziej gorących wydarzeń. Nie znosi nudy i ludzi małomównych, za to uwielbia dyskusje, a nawet kłótnie, wymianę argumentów, szczere wyznania i bezpośredniość w kontaktach, dlatego dobrze czuje się z Baranem. W kontaktach z Bliźniętami zalecana jest ostrożność jeśli chodzi o wyznania i prywatne sprawy, te osoby nie potrafią dotrzymać tajemnicy.Tradycyjna astrologia dzieli rok na dwanaście znaków zodiaku. Są starannie opisane. Wiemy, jakie cechy je charakteryzują, znamy ich wady, zalety, predyspozycje i ograniczenia. Dodatkowo każdy ze znaków podzielony jest na trzy dekady. Osoby urodzone w środkowej z nich są kwintesencją wszystkich cech przypisanych znakowi. Na osoby urodzone w pierwszej i trzeciej mają wpływ równieżOstatnie dni w Internecie przyniosły nam, jak morze wyrzucające śmieci na brzeg, kolejną edycję bzdurki „zmieniają się znaki zodiaku – zobacz jaki masz teraz znak”. Tym razem we wspaniałej mutacji „NASA zmienia znaki zodiaku”. Czyż to nie piękne? Przecież ludziom NASA kojarzy się z niebem i kosmosem, więc na pewno NASA zarządza znakami zodiaku i jest oczywiście, że umowny podział nieba, ustalony przez astrologów, dezaktualizuje się, bo Kosmos widziany z perspektywy Ziemi wciąż się zmienia. Podobnie jest z konstelacjami, które przecież istnieją jedynie na ziemskim niebie i wciąż ulegają zmianom. Swoją drogą ciekawe, jak astrologowie ułożyliby horoskop kogoś urodzonego poza Ziemią,albo poza Układem Słonecznym?Nie będę tutaj nawet przypominał, jak bardzo jest to oparte na ludzkiej wierze w „kosmiczne bzdury”, jak bardzo mały wpływ mają obiekty astronomiczne na życie urodzonego w odpowiednim momencie człowieka. Dość przypomnieć tzw. Efekt Forera, czyli zjawisko polegające na tym, że zawsze zgadzamy się z bardzo ogólnie sformułowanymi stwierdzeniami: „Czasem czuję się nieswojo przy obcych ludziach”, „Staram się być porządny, ale czasami mi to nie wychodzi” lub „Czeka mnie niespodziewany wydatek”. Są to tego typu sformułowania, które prawie zawsze są prawdziwe. Takie właśnie zdania znajdujemy w horoskopach. I nie, NASA się naprawdę takimi rzeczami jak astrologia nie zajmuje. Powracająca, tym razem z NASA w tytule, bzdura, zapowiada zmiany znaków zodiaku i stworzenie nowego znaku – Wężownika. Choć za pierwszy tego typu artykuł uznaje się artykuł z tygodnika TIME z 2011 roku, udało mi się znaleźć identycznie brzmiącą informację sprzed prawie 10 lat, bo z 2007 roku. Jak wytłumaczyć żywotność akurat tej internetowej wiadomości? Prawdopodobnie tym, że wiele ludzi kieruje się znakami zodiaku, uważa je za istotne w określaniu naszego losu lub osobowości i spodziewa się czegoś nowego po zmianie „ogłoszonej przez NASA”. Co ciekawe, za odkręcanie tego doniesienia wzięli się… astrologowie, którzy poczuli się zapewne zagrożeni, że podwaliny ich pseudonauki są również do myślenia słaba pamięć ludzi korzystających z Internetu jako głównego źródła wiedzy. Musieli to widzieć dwa, trzy, pięć lat temu i nie pamiętają o tym. Nigdy też nie próbowali dotrzeć do sedna i sprawdzić, czy za tymi doniesieniami kryje się choć ziarenko na kolejny powrót astrologicznej głupoty – za kilka lat. Przewiduję, że będziemy tym razem wiązali zmiany w znakach zodiaku z kolejnymi misjami kosmicznymi. Co powiecie na tytuł: „Orion w czasie misji na Marsa odkrył w kosmosie nowy znak zodiaku”. Klikałoby się, co?
Wykorzystaj szanse, które życie daje ci właśnie teraz. W galerii artykułu znajdziesz poradę dla swojego znaku zodiaku na jutro. Baranom najlepiej powiodą się zadania już wcześniej podjęte, zaczynanie nowych projektów jest ryzykowne. W nadchodzącym czasie Barany będą silnie skupiać się na sobie, co utrudni im współpracę z innymi.
Ilustracja: Łucja Stachurska W przewodnikach turystycznych po Brazylii z pewnością znajdziemy informacje o najważniejszych imprezach plenerowych (karnawał, wiadomo!) i must see obiektach (statua Jezusa Zbawiciela w Rio, klasyk!). Z broszur nauczymy się również podstawowych zwrotów po portugalsku. Ale czy bom dia, obrigado i adeus to rzeczywiście najważniejsze słowa? Niekoniecznie. Czasem warto przypomnieć sobie swój znak zodiaku i sprawdzić, jak brzmi w wersji brazylijskiej. To w Brazylii po raz pierwszy usłyszałam określenie wstępujący znak zodiaku, a właściwie jego portugalski odpowiednik – ascendente. Na pytanie: „Qual seu signo do zodíaco e ascendente?”, czyli „Jaki jest twój znak zodiaku i znak wstępujący?”, nie zareagowałam od razu. Za moją dezorientację winiłam słabo jeszcze wtedy rozwiniętą u mnie umiejętność rozumienia brazylijskiego akcentu. Nauczona portugalskiego raczej na ostrych dźwiękach fado, bez problemu rozróżniałam zamknięte w wygłosie samogłoski z regionu Porto od brzmiących jak „aj” końcówek „-em” w wersji lizbońskiej. Symfonia brazylijskich dźwięków była dla mnie prawdziwą zagadką, w związku z czym poprosiłam o powtórzenie pytania. „Asendenczi” – okazało się, że dobrze usłyszałam za pierwszym razem. „Znak zodiaku, no wiesz, ryby, baran…”. „Tak, tak, to rozumiem, ale to drugie słowo? Ascen…?” – nie zdążyłam dokończyć. „Nie wiesz, co to ascendente?!”. Nie wiedziałam. I nie dowiedziałam się wtedy, bo kwestie astrologiczne zeszły na boczny tor, a moi brazylijscy znajomi porzucili próby poznania układu gwiazd w momencie mojego urodzenia. Może to i lepiej. Tamtego dnia nie umiałabym nawet odpowiedzieć na pierwsze pytanie – portugalski odpowiednik koziorożca, jak na złość, wyleciał mi z głowy. Co prawda pamiętałam zajęcia, na których uczyliśmy się tego słownictwa; pamiętałam salę, a nawet miejsce, gdzie wtedy siedziałam. Kojarzyłam też pojedyncze uśmieszki, które pojawiły się, kiedy prowadząca ćwiczenia zapytała, czy mamy na sali jakąś pannę (portugalskie virgem oznacza zarówno zodiakalną pannę, jak i dziewicę). Na tamtych zajęciach czytałam na głos horoskop dla koziorożca. I tyle – nigdy później nie użyłam tego słowa po portugalsku. A język obcy, a już w szczególności słownictwo, jest jak mięsień, co – nieużywany – zanika. Długie listy słówek wkuwane na testy i kolokwia wyparowują z naszych filologicznych umysłów, gdy tylko skończy się sesja, a później życie codzienne uczy nas ich na nowo. I tak najlepszą lekcją słownictwa z działu „warzywa i owoce” okazuje się ostatecznie wizyta w portugalskim supermarkecie albo – jeszcze lepiej – na lokalnym bazarze. Kupuje się wtedy składniki na zupę i macha bezradnie ręką, próbując sprzedawcy wskazać „to białe, znaczy – takie jakby trochę zielone, długie, o tam, na prawo”, bo akurat się zapomniało danego słowa (tak praktycznego przecież!). Składniki astrologicznej zupy zapamiętałam dopiero w kraju samby. I w tym miejscu postuluję o zmianę tego określenia. W Brazylii spędziłam kilka dobrych miesięcy, a sytuacje, w których słyszałam sambę lub widziałam kogoś do niej tańczącego, mogę zliczyć na palcach jednej ręki, może dwóch. Znaki zodiaku za to pojawiają się niemalże w każdej rozmowie. W związku z tym wszem i wobec ogłaszam Brazylię krajem zodiaku. Bardzo szybko – zmuszona poniekąd okolicznościami – przypomniałam sobie, że koziorożec to po portugalsku capricórnio, i to właśnie słowo stało się jednym z najczęściej przeze mnie używanych. Pytanie o znak zodiaku padało bowiem tuż po tradycyjnym – „Jak się nazywasz?”. Zaryzykuję więc hipotezą, że dla brazylijskich rozmówców moja astrologiczna tożsamość była ważniejsza od imienia. Przy znaku zodiaku, który (podobno) wiele mówił o mojej osobowości, imię było tak nudne w swojej arbitralności. A ja czułam się źle, sprawiając raz po raz zawód nowo poznanym osobom, kiedy okazywało się, że choć posiadam część (podobno) typowych dla koziorożców cech, to jednak wiele z nich nie pasuje do mnie zupełnie. Wiele razy zostałam też fałszywie zdiagnozowana jako waga, głównie ze względu na niezdecydowanie. Pewna Brazylijka do tego stopnia nie chciała pogodzić się z tym, jak bardzo chybiony okazał się jej osąd, że postanowiła sprawdzić, jaki jest mój znak wstępujący. Uznała, że musi być we mnie coś z wagi. Wpisała więc moją datę i godzinę oraz miejsce urodzenia w specjalną aplikację, której nawet nie musiała z tej okazji ściągać – miała ją już wcześniej zainstalowaną na telefonie. Zastanawiałam się, jak często używała jej do sprawdzania znaków wstępujących nieświadomym gringom, jednak nie zapytałam. Dziewczyna bardzo się zawiodła, kiedy odkryła, że moim ascendente jest wcale nie waga, a – baran. Ta wiedza niewiele zmieniła w moim życiu poza tym, że miałam już przygotowaną odpowiedź na pytanie zarówno o znak zodiaku, jak i o znak wstępujący. I to po portugalsku. Wraz ze wzrostem częstotliwości, z jaką te pytania padały, rosło też moje zainteresowanie tematem. Nie horoskopem samym w sobie, lecz brazylijskim podejściem do niego. Zaczęłam jeszcze uważniej obserwować Brazylijczyków pod kątem tej astrologicznej obsesji. Czy to faktycznie cecha narodowa? Czy może tylko pokoleniowa? Tego niestety nie udało mi się ustalić, bo miałam zbyt mało danych – przebywałam głównie wśród ludzi w przedziale wiekowym między 18. a 35. rokiem życia. Wśród obiektów moich „badań” znalazło się, co prawda, kilkoro cyników, którzy wzdychali, wywracając oczami: „A nic mi nie mów o tych znakach zodiaku, co za bzdura”. Jednak nawet oni przyznali, że choć osobiście nie wierzą w astrologię, to faktycznie jest to temat, który przewija się w wielu rozmowach. Codziennie. Czy to objaw obecności synkretyzmu religijnego w kulturze? Wiara w astrologię, teoretycznie sprzeczna z chrześcijańskimi dogmatami, zdaje się wcale z nimi nie kłócić w brazylijskiej wizji świata. W tej samej wypowiedzi mieszkaniec São Paulo potrafi użyć zwrotu se Deus quiser (port. „jeśli Bóg zechce”) oraz como um ariano (port. „jako zodiakalny baran”). To drugie wyrażenie, w wersji dla wszystkich dwunastu znaków zodiaku, słyszałam z każdej strony. I nie tylko w gronie znajomych, w luźnej rozmowie przy piwie, lecz także na wykładach czy w krótkich wymianach zdań ze sprzedawcą w sklepie. Największym skupiskiem treści okołoastrologicznych są jednak bez wątpienia media społecznościowe. Brazylijski zakątek internetu wprost ugina się pod ciężarem memów dotyczących cech poszczególnych znaków czy zgubnego wpływu retrogradacji Merkurego. To właśnie z internetowego słownika musiałam skorzystać, żeby przetłumaczyć na polski wyrażenie Mercúrio retrógrado – do tej pory znałam je wyłącznie z rzeczonych memów, a więc tylko po portugalsku. I może to właśnie horoskopowe memy powinny służyć jako materiał dydaktyczny na zajęciach z praktycznej nauki języka portugalskiego? Na pytanie „Co najbardziej zaskoczyło cię w Brazylii?” odpowiadam zawsze – brazylijska miłość do horoskopów. I było to istotnie prawdziwe zaskoczenie; element kulturowy, o istnieniu którego nie nauczyły mnie żadne zajęcia z „kulturą Brazylii” w nazwie, żaden przeczytany wcześniej reportaż czy obejrzany dokument. Brazylijczycy w reakcji na moją odpowiedź uśmiechali się pod nosem i stwierdzali, że coś w tym jest. Albo wręcz odwrotnie, zaskoczeni moim zaskoczeniem pytali: „A to w Polsce nie macie horoskopów?”. Odpowiadałam, że, owszem, mamy, ale ja spotykałam je raczej na ostatniej stronie drukowanych na cienkim papierze tygodników z programem telewizyjnym, nie w rozmowach z przyjaciółmi, rodziną, wykładowcami czy przypadkowo spotkanymi osobami w kolejce do lekarza. Dodawałam, że nigdy wcześniej ani w Polsce, ani nigdzie na świecie nie spotkałam się z pojęciem znaku wstępującego (którego to definicji nie znam zresztą do dziś). Może czas znowu pojechać do Brazylii i wrócić do samozwańczych badań? Paulina Junko